fbpx
sobota, 30 września 2023 18:03
  • Ładowanie danych ...

„Bitwa” przed Anglią

2 lata temu

Przyznam Państwu szczerze, iż zupełnie nie spodziewałem się, że mecz polskiej reprezentacji z San Marino może stać się dla mnie dobrym tematem na felieton. Jak się jednak okazuje, życie pisze różne scenariusze, a wśród nich również ten, w którym piłkarze reprezentacji kraju o liczbie mieszkańców niewiele większej niż Świdnica, strzelają nam bramkę.

I choć faktem jest, że bramka ta padła po kuriozalnym błędzie naszych obrońców, a błąd może się przecież zdarzyć każdemu, to jednak trudno nie odnieść w tym miejscu wrażenia, że stracenie gola na początku drugiej połowy zwiastowało to, jak ona będzie wyglądać w całości.

A wyglądała nędznie. I nie zmienia tego obrazu ani hat-trick Adama Buksy, ani samozadowolenie trenera w wypowiedziach pomeczowych. Graliśmy po prostu słabo, wolno, statycznie, bez pomysłu. Niech za dowód świadczy fakt, że drużyna San Marino – złożona w większości z amatorów/piłkarzy niższych lig włoskich, skutecznie nas pressowała.  Choć trudno w to uwierzyć, brak Roberta Lewandowskiego na boisku spowodował, że gra naszych, zawodowych bądź co bądź piłkarzy, nie pozwalała na zdominowanie graczy półamatorskiej reprezentacji.

Niestety, świadczy to nie o wartości, jaką Lewy wnosi do polskiej kadry, ale o tym, że owa kadra jest od niego wręcz uzależniona. Najpierw gracz Bayernu wygrał mecz z Albanią niemal w pojedynkę, wczoraj jego zejście z boiska pokazało, że bez jego obecności piłkarsko przestajemy istnieć. Po prostu.

I nie zmieni tego ani pięknoduchostwo Paulo Sousy, ani faktyczne przebłyski dobrych zagrań. Nie potrafimy prowadzić gry, nie próbujemy zagrań kombinacyjnych czy ataku pozycyjnego, i nawet nie próbujemy (nie potrafimy?) zdominować rywala tak (z całym szacunkiem) słabego jak San Marino. A skoro tak, to w jakim miejscu piłkarsko jesteśmy? Kiedy poznamy wizję, ostateczny kształt i styl gry zespołu prowadzonego przez Portugalczyka? Na te pytania wciąż nie znamy odpowiedzi, a co więcej, nie widać ich nawet na końcu horyzontu.

Od wczoraj złośliwi mówią, że wynik środowego meczu z Anglią będzie wyglądał podobnie jak ten wczorajszy, z tą różnicą, że tym razem to my zdobędziemy jedna bramkę. Cóż – jeśli organizacja naszej gry będzie wyglądać podobnie jak w niedzielę, to ten scenariusz wcale nie jest wcale zbyt daleki od rzeczywistości.

Napisz do redakcji!

Masz ciekawy temat bądź chcesz, byśmy opisali historię albo zajęli się twoim problemem? Napisz do nas! Chętnie wspomnimy o tym w jednym z naszych artykułów.

Napisz do nas: Napisz
bądź autora artykułu sebastian.zych@kijemwmrowisko.pl